Kolejne doniesienia o wzrostach cen nowych lokali, mogą budzić skojarzenia z czasami poprzedniego boomu mieszkaniowego. Aktualny okres dobrej koniunktury na rynku mieszkaniowym, bardzo różni się od hipotecznego szaleństwa sprzed dziesięciu lat.
Polacy coraz częściej wolą kupić mieszkanie niż je wynajmować. Przyczyniła się do tego wysoka cena najmu, często średnie warunki lokalowe i porównywalna z kosztami najmu kwota miesięcznej raty kredytu.
Hossa na rynku nieruchomości trwa, a nawet nieco przyspiesza. Jednych to cieszy, inni obawiają się pogorszenia koniunktury, dostrzegając pierwsze sygnały przesilenia. Rozwaga i ostrożność w kupowaniu mieszkań w celach inwestycyjnych jest zawsze wskazana. Przed niekorzystnymi zmianami można się jednak ustrzec, dokonując odpowiedniego wyboru.
Zwiększający się popyt na nowe mieszkania, skłania deweloperów do zakupu kolejnych działek budowlanych. Najbardziej atrakcyjna ziemia, pomimo stałego wzrostu cen, rozchodzi się w ekspresowym tempie. Czy za kilka lat deweloperzy nie będą mieli gdzie budować?
Według raportu Metrohouse mieszkania w Trójmieście w ciągu roku podrożały o 14 proc. Drogo też jest w Warszawie i Poznaniu, gdzie wzrosty przekroczyły 11 proc. Jakie czynniki powodują, że ceny mieszkań pną się w górę? Oto kilka z nich.
Deweloperzy mieszkaniowi śrubują w Polsce rekordy aktywności, choć w ich poczynaniach można już dostrzec oznaki coraz większej ostrożności, podyktowanej m.in. znaczącymi wzrostami cen gruntów i usług wykonawczych.
Rosnące ceny nieruchomości sprawiają, że Polacy zadłużają się na coraz wyższe kwoty. Analitycy wskazują, że ma to również związek z rekordowo niskim poziomem stóp procentowych oraz poprawą ogólnej sytuacji gospodarczej. Co może ostudzić popyt na kredyty mieszkaniowe?
Od kwietnia obowiązuje nowy, wyższy limit cen mieszkań dostępnych w programie MdM. W Lublinie wynosi teraz 4270zł/m2. W tej cenie można kupić np. dwu lub trzypokojowe mieszkanie na osiedlu Poręba albo w pobliżu Centrum Handlowego Felicity.
We Wrocławiu buduje się rekordową liczbę mieszkań, a zapotrzebowanie nabywców na nowe lokale stale rośnie. Stolica Dolnego Śląska przyciąga inwestorów jak magnes. Nie odstraszają ich nawet rosnące ceny mieszkań.
Jak wynika z danych NBP, największe upusty można uzyskać kupując mieszkanie na rynku wtórnym w Gdyni i w Warszawie. W tych miastach ceny podawane w ogłoszeniach są o ponad 20% wyższe niż te, po których ostatecznie dochodzi do zawarcia transakcji.
Najświeższe dane rynkowe wskazują na widoczny efekt osłabienia dynamiki wzrostu na rynku kredytów mieszkaniowych w Polsce w II kwartale 2020 roku.
Za metr mieszkania od dewelopera w Warszawie płaciliśmy w ostatnich miesiącach średnio 7,7 tys. zł, a rok wcześniej o 200 zł mniej. W drugim kwartale br. nabywcy stołecznych kawalerek wykładali za nie niespełna 8,6 tys. zł za m2.
99,2 tys. lokali mieszkalnych oddali do użytkowania działający w Polsce deweloperzy w ciągu ostatnich lat. To najwięcej w historii rynku. Ze statystyk publikowanych przez GUS najwolniej rośnie liczba uzyskiwanych pozwoleń na budowę, a i tak jest to wzrost przekraczający 10 proc.
Pozornie w procesie wyboru i zakupu mieszkania najważniejszy jest sam lokal. Jego powierzchnia, cena za metr kwadratowy.
Wnioski płynące z majowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, dane wskazujące na przyspieszającą dynamikę średniej płacy oraz sytuacja na rynku pracy - to główne czynniki, które powinny podtrzymywać i tak już rozgrzaną koniunkturę na rynku nieruchomości. Sytuacja na polskim rynku nadal sprzyja inwestycjom w nieruchomości, mimo, że ceny mieszkań i apartamentów wyraźnie rosną.