nieruchomosci

Szanowny Użytkowniku,

Zanim zaakceptujesz pliki "cookies" lub zamkniesz to okno, prosimy Cię o zapoznanie się z poniższymi informacjami. Prosimy o dobrowolne wyrażenie zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych partnerów biznesowych oraz udostępniamy informacje dotyczące plików "cookies" oraz przetwarzania Twoich danych osobowych. Poprzez kliknięcie przycisku "Akceptuję wszystkie" wyrażasz zgodę na przedstawione poniżej warunki. Masz również możliwość odmówienia zgody lub ograniczenia jej zakresu.

1. Wyrażenie Zgody.

Jeśli wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych Zaufanych Partnerów, które udostępniasz w historii przeglądania stron internetowych i aplikacji w celach marketingowych (obejmujących zautomatyzowaną analizę Twojej aktywności na stronach internetowych i aplikacjach w celu określenia Twoich potencjalnych zainteresowań w celu dostosowania reklamy i oferty), w tym umieszczanie znaczników internetowych (plików "cookies" itp.) na Twoich urządzeniach oraz odczytywanie takich znaczników, proszę kliknij przycisk „Akceptuję wszystkie”.

Jeśli nie chcesz wyrazić zgody lub chcesz ograniczyć jej zakres, proszę kliknij „Zarządzaj zgodami”.

Wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Możesz zmieniać zakres zgody, w tym również wycofać ją w pełni, poprzez kliknięcie przycisku „Zarządzaj zgodami”.



Artykuł Dodaj artykuł

Gdzie spojrzeć – dokoła woonerf

W „ulicach do mieszkania” wcale nie chodzi tylko o ulice. Woonerfy – przyjazne miejsca z uspokojonym ruchem – powoli stają się wizytówką Łodzi.

Gdzie spojrzeć – dokoła woonerf

W „ulicach do mieszkania” wcale nie chodzi tylko o ulice. Woonerfy – przyjazne miejsca z uspokojonym ruchem – powoli stają się wizytówką Łodzi.

Koncepcja, która zakładała ograniczenie ruchu samochodowego w przestrzeni miejskiej, pojawiła się na początku lat 70. ubiegłego wieku w Holandii – niderlandzki woonerf, czyli właśnie „ulica do mieszkania” sprowadzał się do eliminacji indywidualnego transportu kołowego i stworzenia stref przyjaznych pieszym i rowerzystom. Po czterdziestu latach pomysł dotarł do Łodzi, gdzie w 2013 roku zrodziła się koncepcja pierwszego woonerfu przy ul. 6 Sierpnia.

Jeszcze na początku XXI wieku była to zaniedbana uliczka niemal całkiem pozbawiona życia, trakt tranzytowy między dwiema częściami miasta, dający pierwszeństwo samochodom, a ludzi spychający na nierówne i wąskie chodniki. Swojego miejsca – ani do poruszania się, ani do parkowania – nie mieli rowerzyści. Inicjatywa mieszkańców sprawiła, że zniknęły wysokie krawężniki, a nierówny asfalt zastąpiono charakterystyczną kostką brukową. W donicach pojawiła się zieleń, a symbolem miejsca stał się uliczny zegar, pod którym organizuje się dziś plenerowe koncerty. W dalszym ciągu możliwy jest ruch kołowy, ograniczony i spowolniony – jednak bez uszczerbku dla komunikacji w mieście.

Woonerf z 6 Sierpnia był pierwszą jaskółką przemian – kolejne rozrosły się w Łodzi jak grzyby po deszczu. Zazielenione strefy uspokojonego ruchu powstały na kolejnych ulicach – i wszędzie tam zaczęło tętnić życie. Nic więc dziwnego, że idea się rozszerza – nawet na całe Polesie, gdzie na ul. Pogonowskiego powstanie najdłuższy łódzki podwórzec. Na długości 300 metrów pojawi się 70 drzew, 4 tys. krzewów i 6 tys. bylin.

Nie wszyscy jednak oceniają woonerfy pozytywnie. Zbigniew Bińczyk, architekt i prezes łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, w wywiadzie dla portalu TuŁódź.pl opowiada, że w miejscach przekształconych w woonerfy „nie ma już ulicy”, nawet jeśli pojawiają się na nich drzewa, ławeczki czy inne atrybuty porządnej ulicy w mieście. – Wbrew wielu poglądom, wypowiadanym chyba życzeniowo, życie tam raczej zamiera niż emanuje, rozwija się – dodaje Zbigniew Bińczyk.

Tego poglądu nie znają zapewne wszyscy ochoczo korzystający z miejsc, które pojawiły się wokół zrewitalizowanych ulic: 6 Sierpnia, Traugutta czy Piramowicza. Nie tylko z zieleni, ławek czy stojaków rowerowych, ale także lokali, które otworzyły się w tych przestrzeniach, korzystając z „efektu grona” w wymiarze kulinarnym czy usługowym.

Miejskie podwórce i place mogą być także ciekawą alternatywą dla zagospodarowania przestrzeni wokół biurowców, pojawiających się w Łodzi coraz liczniej. – Wypełnienie tkanki wokół budynków biurowych atrakcyjną przestrzenią miejską z liczną zielenią prowadzi do zróżnicowania funkcji całego kompleksu – przekonuje Robert Strzeński z biura architektonicznego Horizone Studio, główny architekt powstającego na Księżym Młynie kampusu biurowego Textorial Park II. – Projekt Textorialu zakłada, że obok przestrzeni biurowej znajdzie się blisko 9 tysięcy metrów kw. otwartej i ogólnodostępnej przestrzeni publicznej, z zielonymi wyspami, które zachęcą do odpoczynku i relaksu. To raczej nie typowy woonerf, ale duży dziedziniec między dwoma byłymi magazynami fabryki Scheiblera, pozbawiony możliwości wjazdu dla aut – dodaje architekt.

Zmiana przestrzeni miejskich – nie tylko ulic, ale także i placów czy wewnętrznych dziedzińców w kwartałach kamienic – wiąże się z dążeniem do wdrażania bardziej indywidualnych rozwiązań w polityce względem mieszkańców. – Za Janem Gehlem, znakomitym duńskim urbanistą, można powtórzyć, że miasto to proces, w którym główną rolę odgrywają mieszkający w nim ludzie – komentuje Robert Strzeński. – Budynki jedynie się im przyglądają, warto więc stworzyć między nimi takie przestrzenie, by ludzie przebywali w nich jak najchętniej. Zróżnicowanie funkcje kompleksu biurowo-usługowego sprawia, że miejsce będzie atrakcyjne i aktywne także po godzinach pracy czy w weekendy – zwraca uwagę architekt z Horizone Studio.

Gdzie spojrzeć – dokoła woonerf

Textorial Park II może być znakomitym przykładem takiego działania. Dwa hektary w sercu Księżego Młyna – osiedla znanego skądinąd z mocnej lokalnej społeczności – dostaną nowe życie dzięki inwestycji St. Paul’s Developments Polska. W sąsiadujących z budynkiem biurowym magazynach pojawią się punkty handlowo-usługowe i miejsca przygotowane we współpracy z tutejszymi mieszkańcami z wykorzystaniem idei placemakingu.

Ideę tę widać w Łodzi coraz częściej, nie tylko we wspomnianym budżecie obywatelskim miasta. Łodzianie zostali zaproszeni do współpracy z miastem w rewitalizacji Parku Helenów, a kolejne projekty – takie jak rewitalizacja Polesia – nie mogą obejść się już bez konsultacji z mieszkańcami. A ci coraz częściej stawiają nie na ruch samochodowy, ale na własne zdrowie i dobre samopoczucie.

– Chcemy stworzyć miejsce, które sprawi, że mieszkańcy wstaną z kanap, a pracownicy podniosą się zza biurek. A kiedy już trafią na nasze podwórko, niech dobrze się bawią i nawiązują więzi: ostatecznie przecież to właśnie tworzy miasto – kończy Robert Strzeński.