Ronson Development ma dla swoich klientów nową superofertę – gotowe minidomy na osiedlu Chilli City w Tulcach koło Poznania można nabyć już za 263 tys. zł.
Początek 2020 roku na rynku nieruchomości nie przyniósł oczekiwanych zmian. Popyt na nowe mieszkania nie maleje, a poszukujący lokalu, bez względu na to, czy planują zakup nieruchomości na własne potrzeby czy w celach inwestycyjnych, muszą liczyć się z wyższymi kosztami. Na przestrzeni roku doszło do znacznych podwyżek, także w Krakowie.
Rosnące stopy procentowe i ograniczenia na rynku kredytowym wpływają na spadek zakupów mieszkań w stolicy.
Pomimo prognozowanych spadków cen metra kwadratowego w 2019 roku, średnie ofertowe ceny mieszkań w największych polskich miastach wzrosły o ponad 1 000 zł. W parze z wysokimi kosztami idą malejące metraże lokali oddawanych do użytku.
O ile na rynku mieszkaniowym nie widać znaczących zmian cenowych związanych z pandemią, to na rynku kredytów całkiem sporo się dzieje. Polacy zaciągają coraz mniejsze kredyty, a banki po przejściowej blokadzie kredytowej, luzują swoje podejście do kredytobiorców.
Z najnowszego raportu Szybko.pl, Metrohouse i Expandera wynika, że ceny ofertowe we Wrocławiu utrzymują się na zbliżonym do poprzedniego miesiąca poziomie. Aktualnie średnia cena ofertowa metra kwadratowego mieszkania w stolicy Dolnego Śląska z ostatnich trzech miesięcy wynosi 5 743 zł za mkw. i jest o 10% wyższa niż cena transakcyjna.
W ostatnich latach daje się zaobserwować wyraźną zmianę preferencji wśród przedstawicieli młodego pokolenia, którzy decydują się na zakup swojego pierwszego mieszkania. Jeszcze do niedawna przeważającymi czynnikami była lokalizacja, metraż i atrakcyjna cena. Obecnie coraz częściej na pierwszy plan wysuwają się dostępne w budynkach technologie, ekologia oraz oferta funkcji dodatkowych.
Epidemia zatrzymała galopujące ceny mieszkań i nieco ochłodziła rozgrzany rynek mieszkaniowy.
Ceny nowych mieszkań w większości polskich aglomeracji osiągnęły już poziom hossy z 2007 roku lub go przekroczyły. Sprowokowało to tezy o bańce spekulacyjnej i nadchodzącym kryzysie w branży. Tymczasem, polski rynek nieruchomości jest daleki od przegrzania, a najbardziej prawdopodobny scenariusz na przyszłe lata to dalszy wzrost cen mieszkań i domów.
Domy automatycznie regulujące natężenie światła, modułowe budynki, które można przestawiać jak klocki, czy ekologicznie samowystarczalne osiedla.
Dynamika cen mieszkań w Trójmieście jest jednoznaczna: idą w górę nawet o kilkanaście procent rocznie, doganiając Warszawę. Według danych NBP średnia cena metra kwadratowego nowego mieszkania w Gdyni wyniosła w trzecim kwartale tego roku 12.057 zł, w Gdańsku 11.620 zł. Eksperci uważają, że tendencja ta nie ulegnie zmianom, chociażby z powodu rosnącej inflacji i coraz większego zainteresowania inwestorów.
Sprzedaż mieszkań w Warszawie jest aktualnie na poziomie notowanym w najgorszym momencie pandemii, czyli drugim kwartale 2020 roku. Dwa lata temu sprzedano 2311 lokali, w tym samym okresie tego roku tylko 511 więcej – wynika z danych CBRE oraz REDNET Property Group. Deweloperzy zaczynają odbudowywać ofertę, która wraca do poziomów sprzed COVID-19. Ceny ofertowe idą nieco w górę, za to lokale wprowadzane do sprzedaży są trochę tańsze. Na celowniku deweloperów są inwestorzy instytucjonalni.
Z danych przedstawionych w Barometrze Metrohouse i Gold Finance za III kw. wynika, że najszybciej rosną ceny nowych mieszkań w Gdańsku.
Pierwsze analizy rynku nieruchomości w czasach pandemii wskazują na jedno: branża mieszkaniowa nie zareagowała gwałtownie. Zmiany cen są bardzo nieznaczne. Popyt na mieszkania wciąż się utrzymuje. Inwestowaniu sprzyja inflacja, czyniąc lokowanie środków w nieruchomościach jedną z najbezpieczniejszych opcji. Dlaczego nie powinniśmy spodziewać się spadku cen metra kwadratowego?
W Polsce w 2017 roku za metr kwadratowy nowego mieszkania trzeba było zapłacić średnio 321 euro, czyli o 9 proc. więcej niż rok wcześniej. W Warszawie cena ta wyniosła 1 847 euro. Dla porównania średni koszt zakupu metra kwadratowego w centralnych dzielnicach Londynu wynosi ponad 16,5 tys. euro, a w Paryżu – 10,7 tys. euro.